Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

pism; gdy do serca bierze i wynosi lub refutuje ogłaszane doktryny, gdy każda nowa xiążka wraz komentowana i chwytana; — tu zupełna niewiadomość rzeczy i obojętność na nią najwidoczniejsza. Słyszało się wprawdzie o kimś, o czémś, że mamy gatunek literatury[1], że piszą, że cóś robią; ale kto, co, na co, po co, dla czego, o tém się nie wie zupełnie. Niektórzy długo i széroko rozprawiają o literatach swoich znajomych i przyjaciołach, ale za te szranki stosunkami codziennemi zakréślone nie wyszli. To, co się tam odbywa w literackim swiatku naszym, walki, spory, zwycięztwa i upadki, nikogo tu obchodzić się nie zdają.

Miałżeby to być stan normalny? miałażby serdeczna, poczciwa Litwa, na któréj serce nadewszystko rachować można, nigdy już nie żyć głową i nie podnieść się duchem? miałażby obca ruchowi współczesnemu zasnąć na starych laurach dobrze już kurzem osutych? — Nie! nie! nie wierzym w to, nie chcemy w to wierzyć! Chwilowe to może zdrętwienie i sen tylko poobiedni.

  1. Historyczne, zasłyszane w Druskienikach.