Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

grać w karty (nadewszystko) i cós więcéj przytém jeszcze, czego nie mogę powiedzieć, stanowi tu życie. Obie klassy towarzystwa, szum i drożdże, na jedno się godzą — na użycie życia; o celu jego nikt nie wié. Ta tylko różnica, że szum ubiera w kwiatki swoje przyjemności, a drożdże za smaczniejsze mają, im co grubiéj błotem jest uwalane. Że antagonizm wyrodzić się musiał ze starcia tych dwóch klass, to rzecz przewidziana., Objawia się on tysiącznemi sposoby, pociesznie dosyć i dziecinnieDrożdże naprzykład starają się, aby szum nie miał muzyki, gdy najbardziéj ma ochoty tańcować i t. p. Smutno to o tém pisać! Jak dalece nikt życia umysłowego podsycić tu nie czuje potrzeby, dowodzą xięgarnia, czytelnia i zupełny brak gazety, pism perjodycznych etc., któreby przyniosły z zewnątrz materjał dla myśli, któreby spoiły żyjących tutaj z żywym światem. Gazety i dzienniki, ta potrzeba nieodzowna ludzi naszego wieku, stawiące jednostkę w elektrycznym związku ze światem, przychodzą tu tylko dla niektórych wybranych osób niewielu, co je przysyłać sobie każą z domu. Dla ogółu niéma w resursie, gdzie dwa razy na tydzień bywają wieczory, ani