kim znalazł nauczyciela, do którego był przywiązany.
— Co panu takiego? zawołał pośpiesznie.
— Daj mi pokój! jestem nieszczęśliwy!
Ottonek napróżno go całował, pieścił, prosił, nic mu Kwiryn nie mógł powiedzieć, oprócz tego że jest nieszczęśliwym, i że się im może na zawsze rozstać przyjdzie.
Chłopak który już kilku nauczycieli próbował, a żadnego nie miał tak do serca jak ten, przelękniony pobiegł z doniesieniem do matki.
Lekko to w początku wzięła sama pani, ale gdy Ottonek zaczął opisywać co się działo z jego kochanym preceptorem, a na to nadeszła panna Lorici, po krótkiej naradzie chciano Kwiryna wzywać na górę — gdy nadszedł Radca.
Ten właśnie żonie przynosił wiadomość o — głupiém żądaniu bakałarza. Draźniło go to już samo, że śmiał do niego przyjść z takiém żądaniem.
Pani, lubiąca się sprzeczać, zarzuciła mężowi, że nie można być nieludzkim, że są wyjątkowe wypadki, i że wreszcie Kwiryn postawiony między obowiązkiem względem matki a zobowiązaniem względem nich, — gotów jest ich porzucić.
Ottonek krzyczeć zaczął na samo to przypuszczenie.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/114
Ta strona została skorygowana.