Ta strona została skorygowana.
Szambelan, który się mocno gryzł nieporozumieniem familijném (tak on je nazywał), ucieszył się prawie tak mocno jak sam Marwicz. Miał naturę taką że sporów nie lubił, a każdego by najsłabszego nieprzyjaciela obawiał się, bo go niepokoił.
W dziesięć dni potém państwo Marwiczowie młodzi, przeprowadzani przez dość liczne grono przyjaciół, protektorów, znajomych, ciekawych, siadali do powozu darowanego przez Szambelana i czterma końmi pocztowemi puszczali się w podróż. Różyczka uszczęśliwiona, wesoła, roztrzpiotana, z bukietem w ręku, z lornetką u pasa, z torebką na ramieniu, z pledem przewieszonym przez drugie, Rajmund kilku kieliszkami szampana podochocony i pełen najbujniejszych nadziei.