Ta strona została skorygowana.
— Tak pan myśli? spytał Rajmund.
— Pełnię obowiązek — dokończył Soter — który jednak nie dopowiedział całej swej myśli. Nazajutrz bowiem z mocy swej plenipotencyi miał odwołać wydaną Marwiczowi i sprawę zlecić innemu.
Pożegnali się jednak dosyć grzecznie, bo Marwicz postępowanie ostrożnego kolegi, znalazł zupełnie wytłómaczoném i naturalném.
KONIEC TOMU I-go.