Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/29

Ta strona została skorygowana.

i do gubernialnego miasta, gdyby tylko chcieli, każdego czasu konkurować mogą. Wiadomo było powszechnie, iż p. Bernard miał plecy, stosunki, był majętny i — edukowany. (Tak o nim powiadali żydzi....)
Dom jego, jak on sam, gubernialnemu miastu wstyduby nie zrobił.
Pani Okułowiczowa jeździła koczem: on miał koczobryk i wózek lekki tak ładny, wyplatany, że gdy nim wyjeżdżał, ludzie stawali patrzeć i kręcili głowami.
Okułowicz był urzędnikiem w gubernialném mieście Wilnie, gdy go nominacya spotkała. Nastąpiło to wkrótce po jego ożenieniu z panną Hasemann, która była dawniej guwernantką w znacznym jakimś domu, czy też damą do towarzystwa. Okułowicz miał nadzwyczajne szczęście że się z nią ożenił, bo panna, chociaż skromne na pozór zajmowała stanowisko, była nadzwyczaj piękna, patrzała wysoko, nie zbywało jej na wspaniałej wyprawie i posagu, a dowcipem i talentami w najlepszém towarzystwie jaśnieć mogła.
Głuche wieści chodziły, że Hasemanowie, gdzieś w Niemczech byli wielką familią i krewnili się z mnóstwem różnych Schultzów, Müllerów, Meyerów, Lehmanów i Schmidtów.
Okułowicz, gdy mu panna w oko wpadła, był wcale przystojnym urzędniczkiem, ale oprócz dłu-