głosu i biczyska. Nienawykła do podróży rodzina, upakowana była jak najniewygodniej, i profesorowa miała powody nieustannie się lękać wywrotu, złamania osi, spadnięcia koła i t. p, gdyż furman wożący najczęściej wełnę lub towary, nie więcej się troszczył o ludzi jak o nie. Wszyscy zobaczywszy uprzejmego gospodarza powysiadali na gościńcu... Zdala widać było dworek maleńki i ubogi, który im Kwiryn pokazał.
— Parva sed mihi apta, med nulli obnoxia, odezwał się Seneka.
Profesorowa okolicę znajdowała tém piękniejszą, że była smutną; panna Faustyna rozpatrywała się jeszcze... Żyd przodem wyprawiony już miał czas się wypakować i zajechać pod stajnię, gdy Kwiryn pokazując ciągle granice swojego państwa, i opowiadając o gospodarstwie, doprowadził gości do ganku, w którym na nich Jadzia czekała. Na stole był już obfity podwieczorek zastawiony, samowar kipiał, a panna Faustyna choć pomawiana o brak zamiłowania w gospodarstwie, z Jadzią już o kurach i gęsiach w dziedzińcu spostrzeżonych żywo rozprawiała.
Melancholicznej profesorowej więcej niż domek, podobały się jego starożytne sprzęty, o dawnej zamożności świadczące — Seneka poszedł zaraz z Kwirynem obejrzeć wyznaczone mu mieszkanie i uściskał go, spostrzegłszy przy swojém łóżku, ze trzy wydania listów i pism rzymskiego filozofa.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/316
Ta strona została skorygowana.