Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/98

Ta strona została skorygowana.


Kwiryn, którego obowiązki nauczyciela powołały na wieś, niedając mu nawet odwiedzić matki, przyjął je nie z dobrej woli, lecz zmuszony, starając się nie być ciężarem dla Żulina. Wiedział on, że brat jego potrzebować będzie ztamtąd pomocy, i że matka nie poskarżywszy się odda od ust ostatek, aby dzieciom nie odmówić. Nie miał wyboru, bo trafiało mu się tylko jedno miejsce u państwa von Kellner’ów, majętnych właścicieli ziemskich, którzy wyższą niż zwykle pensyą prywatnemu nauczycielowi ofiarowali, łącząc z obowiązkiem dawania lekcyj nadzór nad kilkunastoletnim synem, którego wychowanie dosyć było zaniedbane.
Dom to był w swoim rodzaju oryginalny, bo kosmopolityczny.
Sam pan, który o swojém pochodzeniu mówił mało i nie jasno, nazwisko miał niemieckie, chociaż długim pobytem na Litwie i na urzędzie oswoił