Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

— Potrzebna rzecz! mruknął znowu Jerzy, szukać zwady, a potém się samowolnie na skręcenie karku wystawiać!
— Nie potrzebuję tu nauk od ciebie, ponuro odpowiedział pierwszy, ale dopełnienia mego rozkazu.
— Dobrze, dobrze, już idę, niebyło się czego obrażać żem Panu prawdę powiedział, ale ona w oczy kole, dodał po cichu.
Nie słyszał zapewne dodatku tego Puszyński, bo szybkim krokiem chodził po pokoju. Poruszenia jego okazywały gwałtowny stan duszy,