Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/120

Ta strona została uwierzytelniona.

zapytał Jerzy po chwili uradowanego pana — ale gdzież to się podział ten piętnasty? Tu, nié ma — tu, niéma, zginął, musiał się gdzieś potoczyć.
— Zatoczył się do twojej kieszeni łajdaku! zimno lecz surowo odpowiedział Puszyński.
— Ale jakiż Pan raptusowy, aby co, to i łaje — poczciwemu człowiekowi pożartować niemożna, toż ja oddam — oto jest. A teraz trzeba pono zapakować rzeczy, i dalej w drogę. Odetchnąłem, rzekł sam do siebie pierwszy, wiatr więc tylko drzwi otworzył, a ja łokciem pozsuwałem