Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

krążę w niezmiennej przestrzeni, i utrzymuję ruch nieustanny; to więcej do niczego czasu niémam — ale, dodał, przychodząc niby do siebie, moja dusza już tu będzie niedługo w tém ciele; polecę, ach jak daleko polecę, aż za świat, za nieskończoność i tam upojony boską sfer harmoniją, usnąwszy na jakim planecie, będę z nim obiegał bezustanku stanowiska ciał niebieskich, będę pływał roskosznie wśród ciszy i tak wieki przebędę; ale piekarzem nie będę. Westchnął ociec na te słowa i nieruchomą rękę na kolanach złożył.