Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

Benigna westchnęła, matka położyła księgę i różaniec i smutna siadła nad stołem.
— W niczém mi jeszcze Pan Bóg nieposzczęścił, prócz w żonie i córce; a co tylko przedsięwezmę, zaraz licho bierze! ot naprzykład i ten dusigrosz, sknera, tchórz Talarko, w ów czas kiedy najśliczniej jego interessa powiodłem, uciekł z miasta. Interes rządu! tak ważny bardzo! i Pan Talarko nader zdatny, do inspekcyi dróg i mostów! jeszcze żeby go byli zrobili kassyerem, toby przynajmniej był na swojém miejscu, ale tak on