Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

wnął Pan Mączka i nową litanią przymiotników i przydomków wysypał na Pana Talarkę. Wprowadził mię w ten interes, wplątał, a potém; narobił wstydu! bodajby w drodze kark skręcił.
— Że też u Jegomościa ani na moment nie obejdzie się bez zaklinania i przeklinania, rzekła Jejmość wstając z kluczykami, co chwila to Pana Boga obrażasz. Ruszenie ramionami było odpowiedzią męża, który zamilkł po tém napomnieniu, i znowu zupełna cichość nastała.
Swiéca paliła się ciemno, a jej