Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Talarko i Puszyński utrzymywali że ich nic nie nagli w interesach. Mączka zabrawszy z sobą syna i metra, gniewając się w duchu, z wesołą jednak postacią, wracał do domu.
Dwaj przeciwnicy pojednani, wstydzili się serdecznie i mało bardzo w drodze mówili. Piekarz przeciwnie klął i wyrzekał, a metr i Ryszard milczeli. Pojazdy w końcu zbliżyły się ku miastu, a widok dawnej siedziby, umorzył na chwilę gniew piekarza. Myślał on o żonie i córce, o swoim sklepie, o zna-