Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/230

Ta strona została uwierzytelniona.

jomościach, o bilardach, do których uczęszczał i wesoły wzrok rzucał w około. Oczy jego szukały w oddaleniu znajomego domu, kłaniał się przechodzącym i wyprostował się na siedzeniu.
Wyprostował się tedy, a wiadomo każdemu, że prostopadłe ciała położenie, i wzniesione czoło, umie nieco imponować; z tego zapewne powodu, a może i z tego że Panna Benigna była jego córką, przechodzący znajomi, ręką, którą interes kierował, wznosili przed nim czapki, kapelusze, furażerki etc.  —