Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/242

Ta strona została uwierzytelniona.

nareście u kresu podróży i ujrzał służącą uśpioną. Kto inny młódszy i czulszego serca nie byłby obudzał szczęśliwej sługi, ale rozjątrzony oporem Mączka, nielitościwie rzucił na nią kij trzymany w ręku.
Wrzask okropny powstał za piecem, i nim Pana poznano, który, jak tylko otworzyła oczy, łajać i wyrzekać zaczął; z obu stron położenie było nader przykre.
— No! gdzież Pani i Panienka? zapytał nareście ochłonąwszy nieco.
— Pani wyszła, odpowiedziała służąca, bo się dowiedziała, że na-