Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

tego miasteczka znajomy, bo umykali, posłyszawszy go, od okien. Z drugiej strony średniego wieku męszczyzna, szedł patrząc uważnie bardzo pod nogi, aby się błotem nie obryzgać, przeskakiwał małe kałuże i starannie suche miejsca wybierał. Postawa jego zasługiwała na trochę uwagi — był to człowiek suchy w sobie, ale na twarzy rumiany, rysy twarzy miał grube i twarde, oczy jego zdawały się jedném wejrzeniem obejmować wszystko, usta wznosiły się i rozszérzały co chwila, nos miał spory, a na wierzchniej war-