rozpaczał strasznie. Gdzie tu jej szukać, w powietrzu, na ziemi, w wodzie, pod ziemią, czy nad ziemią?
Szedł tedy na brzeg morza, chcąc się topić.
Chodzi, chodzi, narzeka, ręce łamie, wtem na kamyk nastąpił przypadkiem... A jakie oczko śliczne!... Schyli się do kamyka, a tu panna wykrzyka i z ziemi wstaje z suknią przydeptaną, bo ją nogą ucisnął.
— Znalazłem cię piąty raz... musisz być moją — wołał królewicz.
— Do siedmiu daleko! będziesz mnie miał za siódmą górą i za siódmą rzeką!
Panna do dworu gniewna bieży, aż na ziemi w komorze leży... tak się smuci, tak w łzach płynie. Postrzegła myszkę na podłodze, jak się zwinęła i do dziurki schowała, i myśli:
— Myszką się stanę... skryję się w norę.. tam on mnie nie wyszuka.
Ale wróbel na oknie siedział, słyszał jak szeptała, poleciał do królewicza, usiadł mu na ramieniu i szczebiocze:
— Panna myszką się stała... w dziurkę małą schowała!
Królewicz w kotka burego się odmienił, siadł i czatuje.
Myszce jeść się zachciało, prószynki od korowaja pod stołem leżały, ledwie główkę pokazała, kotek drogę zastępując:
— A tuś! — wykrzykuje.
Zlękła się królewna, aby jej nie połknął, nie schwycił, aż tu słyszy te słowa:
— Poznałem cię szósty raz... moją musisz być teraz...
Padła panna na ziemię i płacze:
— Nieszczęśliwa godzina... doloż moja, doleczko... co ja pocznę z nim?
Na siódmy raz zeszły się wszystkie siostrzyce i druchny i czarownice, radzą, radzą cały wieczór i noc całą, dnieć zaczyna i nic nie uradziły...
Królewna z płaczu i wstydu się zachodzi. Wolałaby już była odrazu za niego iść, niż siedem razy się sromać, a ósmy w niewolę popaść.
W okienku świta. Co tu począć, gdy słonko wnijdzie?... Musi się przemienić! A słonka tylko nie widać... Radziły siostry, radziły, aż się królewna zmieniła w starą żebraczkę, pomarszczoną, żółtą, straszną, i... poszła żebrać na gościniec. Mówiła sobie:
— Nie pozna mnie...
Stoi, stoi na drodze, jedzie król na koniku... co za baba stoi?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziad i baba (1923).djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.