Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

każdemu dano myśl połączyć z czynem... ludzie słowa jak ty mają posłannictwo prorocze... drugim dano miecz w ręce, by je czynem wcielili.
Oko jej ożywiło się...
— Mnie biednej poziomej istocie, rzekła ośmielając się powoli... nie godzi się zwrócić twojej uwagi na to... że mylisz się może posłannictwo słowa biorąc za inne... do którego twa szlachetna dusza nie była stworzoną... Czyn i siła... ślepe narzędzie idei której nie znają, którą dla nich symbol w pieluchach obwija... muszą stąpać przez góry trupów i rzeki krwi... Jestżeś ty do tego stworzony?
Słuchając tych natchnionych wyrazów pięknej Hanny, Dziadowi oczy zabłysły.
— A co? rzekł wskazując ją... albom to ją źle wychował? czy nie godna jest być królową Madagaskaru! Słyszeliście jak to mówi?
Hanna się zarumieniła, przelatujący jej wzrok schwycił na twarzy Władka rozpłomieniony zachwyt... Młody chłopak gorzał już cały... z tych ślicznych ust, tak naturalnie, z taką prostotą płynęły myśli... o które jej nawet nie śmiał by był posądzić. Zastósowanie przecie dowodziło, że ich nie powtarzała pożyczywszy, że się w niej samej zrodziły.
— Otóż wam powiem, dodał król... że ta ko-