w niej wybitnie po strasznej kryzys, którą była śmierć brata...
Czy ten zgon obudził w niej jakie podejrzenia, czy miała jakie poszlaki... nikt nie wiedział, ale odchorowała po nim straszliwie, a wróciwszy do życia, zmieniła się rzucając w świat, z pogardą opinii i wszelkiego względu. Z dawnych uczuć pozostało w niej tylko przywiązanie do Haliny i najegzaltowańsza miłość dla Władzia, którego więcej niż własne dziecię kochała. Z mężem była ni źle ni dobrze, zostawując jemu swobodę zupełną, ale w niczem nie dozwalając swojej skrępować. Żyli razem, w jednym domu a obcy sobie...
Halina, matka Władysława, była kobietą pełną rozsądku, energiczną ale razem uczuciową... niegdyś za życia męża energia ta stanowiła tło główne jej charakteru, złamało ją nieszczęście niespodziane, niewytłumaczone, straszniejsze nad uderzenie piorunu... Nie dźwignęła się już później jej dusza do pierwotnej siły, obawa czegoś niespodziewanego, nadzwyczajnego... panowała nad nią.
Podniosła się natomiast czułość dla dziecka i życie duchowe całe ze wspomnień i czystych przyjemności złożone. — Patrzała na wzrost dziecięcia, płakała modląc się u portretu męża, lubiła swój
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/126
Ta strona została uwierzytelniona.