nieco głębiej kaplica której kopułka ponad drzewa się wznosiła, nie tknięta ale pusta dożywała dni swoich. Tymczasem składano w niej sprzęty ogrodnicze i gospodarskie. W jesieni suszono tam owoce... zakrystya mieściła czasem wańtuchy z wełną...
Stare ścięte grusze ogrodu zastąpiły nowe drzewa... Jedna tylko smolanka, kwaśne i skarlałe wydająca owoce oszczędzoną została dla Lauby którą ocieniać miała. W miejscu sadzawek zagniłych i kanałów pozasuwanych, porządne ścieki rozprowadzały różne produkta zwierzęce... ku zakładom w których ostateczne odebrawszy wychowanie szły na pola spełniać funkcye sobie właściwe, niebyło to zbyt wonne ale pachniało talarami.
Antenaci Szymbora nie wiele myśleli o porządku i pożytku, więcej o wygodzie i dorywczych przyjemnościach a nadewszystko o zachowaniu status quo, nawet tam gdzie zasadę zachowawczą uosabiały dziury w moście. Za to nowy właściciel korzyści gospodarskie miał na pierwszym celu, a siebie za jedno z narzędzi do robienia grosza na tym warsztacie.
Pomimo to, tam gdzie się coś dla oka i dla smaku zrobić dało bez uszczerbku kanałów, obór, studni itp. nie zapomniano o miłości piękna i estetyce.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/179
Ta strona została uwierzytelniona.