zasiłkiem rządowym, dosyć drogo okupił Borkowce przed laty dziesięciu, zwał się Fryderyk von Stamm; nosił on wysoki tytuł ministeryalnego radzcy ale na teraz już in partibus infidelium, bo zdawna nie miał z ministrami stosunków a nie radził nikomu prócz sobie, predykat ten był owocem i pamiątką przeszłych zasług, uznanych i nagrodzonych przy jakiejś zmianie systemu i ludzi, ale razem z przeniesieniem na stan spoczynku.
Z tajemniczych obowiązków które dawniej spełniał, przeszedł Stamm na pioniera cywilizacyi niemieckiej, wśród tej nieszczęśliwej bez ładnej Polski. Mówiono że przy kupnie majętności, owego warsztatu kultury — rząd był mu pomocą znaczną. Von dodane do imienia było także nowym dorobkiem, gdyż w młodości znano go pod prostem imieniem Stamma, krótkiem ale wielkich nadziei pełnym. Mówiono że ujrzał światło dzienne gdzieś w prowincyach nadreńskich, w ubożuchnym domku, z którego lekko wyszedł na świat, z mocnem postanowieniem niezmarnowania życia. Natura go obficie uposażyła umysłem bystrym i wytrwałością żelazną, z domu wyniósł tylko jednę zasadę — dobić się bądź co bądź niezależności. Stamm skończywszy szkoły z wielką pochwałą, pieszo per pedes apostolorum
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/181
Ta strona została uwierzytelniona.