się w grającą... Poproszono o coś więcej jeszcze, a gdy piękna artystka wstała od fortepianu, Władek ją znał lepiej, rozumiał... rozszalał się coraz mocniej. Wszczęła się łatwa już rozmowa o niemieckiej muzyce... spór o następców Mozarta i Beethovena... Iza z powodu tego dobyła Trio Mendelssohna... ułożone na — cztery ręce.
Szło właśnie o charakter tego Andante con molo tranquillo, które Trio zdobi jak brylant koronę. Bardzo naturalnie Iza usiadła nie pytając po prawej stronie, rozłożyła nuty, wskazała obok siebie miejsce panu Władysławowi... nie było sposobu się oprzeć... Śliczną jej rączkę mógł dotknąć choć przypadkiem!!
Radzca i hrabia urwali rozmowę.... słuchali. W istocie wykonanie było prześliczne, a tak dziwnie zgodnie pojęte, jakby już nieraz grali je z sobą. Oboje skończywszy byli z siebie uszczęśliwieni... śpiew wychodził jasno... akompaniament był także posłuszny i pełen uszanowania...
Iza wstała zarumieniona.
— Tak dawno już nie miałam przyjemności grać na cztery ręce.
— Ja także — dodał Władek... grywamy tylko czasem z matką... Nigdy mi się jednak to Andante
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.