Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

nie wydało tak spokojnie, szeroko pojętem a pięknem.
Iza spojrzała na niego pytająco, śmiało, jakby znowu wyrzucać mu chciała oklepany komplement.
— Andante to jest zawsze pięknem odparła... Mendelssohn choć mu zarzucają wschodnio-hebrajski charakter, gdy chce śpiewa majestatycznie, wspaniale, z uczuciem, z fantazyą... jak w Eliaszu i Paulusie, Psalmach i Athalii.
Między młodemi rozmowa popłynęła jak potok górski po burzy, kipiąca, rozbijając się o skały. — Radzca i hrabia wyczerpali się do dna... Szymbor dławił się już tłumionem ziewaniem... a Stamm dosyć wyrazisto dawał do zrozumienia postawą, że czas by było może gościom myśleć o odwrocie.
O żadnem przyjęciu mowy nawet nie było. Nareście i Szymbor, mimo skrytych swych zamiarów widział się w konieczności spoglądania ku kapeluszowi... Władek wziął za czapeczkę, ale Iza podbiegła do ojca, i poszepnęła mu coś do ucha, wieszając się na jego ramieniu, ścisnęła go za rękę i szybko wyszła.
Nie podobna było opuścić placu nie pożegnawszy jej, Szymbor więc wziął na dobre za kapelusz nie