— Gdzie to tam znaleźć teraz... Bixmacher ją sprzedał żydowi... a od żyda anim mógł już się dopytać dokąd poszła...
— To szkoda...
— Ej! jakbyś się pan bardzo uparł to byś jeszcze może na powrót mógł dostać, ale trzeba pochodzić koło tego. Żyd któremu dubeltówka się dostała faktoruje i handluje nieustannie w Rajwoli...
Szymbor spojrzał na Kernera, chciał coś zaśpiewać, ale mu się urwało.
— Zdaje mi się że dubeltówka poszła tam, tylko gadać nie chcą...
— Z czegóż to wnosisz? spytał cedząc słowa Szymbor.
— Bo mi bixmacher powiedział że faktor się jej naparł bardzo, że podobnej szukał dla Szambelana, a nazajutrz po kupieniu już i żyda i strzelby nie było w Kaliszu. Nawet mu ją dobrze zapłacili, i bixmacher zarobił, sam się przyznał.
— No, to mniejsza o to — odparł kwaśno Szymbor, ja tam z Szambelanem nie jestem tak dobrze... kiedy ją chciał mieć niech trzyma. Ale na drugi raz zdaje mi się, mój Kerner, że kiedy co odemnie dostaniesz na pamiątkę, mógłbyś to dłużej zachować... pieniędzy ci nie brak...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/212
Ta strona została uwierzytelniona.