Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/259

Ta strona została uwierzytelniona.

likatny do Beniowskiego, który ty może mi przez Hannę załatwisz... Beniowski jest w potrzebie, to wiem z boku... namówisz ją aby od nas jako od krewnych przyjęła pożyczkę... To poczciwe dziewczę zabija się dawaniem lekcyi... ale o tem pomówimy w drodze...




Nie przez słabość dla naszego bohatera, (bo pomimo tytułu czuje każdy że Dziadunio nim być biedny nie może) — ale dla miłości prawdy wyznać musimy, że ze wszystkiemi swemi słabostkami — a miał ich sporo — Władek był chłopakiem którego łatwo było pokochać. Do tej miłości łączyło się może i poczucie do jego niezmiernej dobroci przechodzącej aż w niedołęztwo... z początku żal go było, ale miał tak złote serce!! ale taki był śliczny, a gdy się do kogo zbliżył, mówił, uśmiechnął, przysiądzby mógł że nim był i całe życie będzie zajęty... To też, — prawda wyznać nam każe, iż piękna Iza była najszczerzej w nim zakochaną i marzyła już o przyszłości, a co gorzej biedne owo dziewczątko, wnuczka króla Madagaskaru, spędziwszy z nim jeden wieczór w Rajwoli, zajęła się