Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/337

Ta strona została uwierzytelniona.

objawiła tylko matce, iż był prawdziwie uczonym, w którym wiedza nie wygasiła uczucia...




Trudniej by nam było stokroć wytłumaczyć co się w duszy Władka działo od tej chwili, gdy powrócił do życia cierpieniem, gdy poczuł strzaskaną przyszłość — wyrwaną siłę, zachwiane zdrowie... niepewność nawet godzin, które mu pozostawały.
Jeśli co podobny stan osłodzić może, to przyjazne oblicze wiernych nieszczęściu ludzi... Zapłakany Dziad i cicha żałobna Anny twarzyczka powitały po w progu nowego żywota...
Na takich próbach kto nie upada ten mężnieje i hartuje się... Władek ocknął się z surowszem pojęciem przyszłości...
W pierwszych zaraz dniach ogarnął go niepokój o Izę... chciał jej dać znać o sobie, wiedzieć co ona czuje i myśli, ale przytomność nieodstępnego Dziada, przed którym się długo taił z serdecznym stosunkiem, czyniła to niepodobnem... Widziano niepokój, nikt nie mógł dobadać przyczyny...
Po odjeździe Dziada... stary tylko Nagurski, doktor i Hanna byli przy nim, stan przebitej piersi ruszyć się ani pisać nie dozwalał... Dość długi więc czas upłynął i dr. Favius odjechał był już