Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziadunio.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

a raczej w zuchwalstwo pokryte pozorem najmilszej grzeczności dla dziecka. Stary cierpiał a bronił się.
Władysław Zegrzda kończył już w tym roku uniwersytet w Berlinie. Był to młody chłopak pięknie wychowany, więcej niż miłej bo klassycznie pięknej powierzchowności; serdeczny, odważny... ale gorączka i trochę szaleniec. Zdawało się Dziadowi, że aby mieć siły do walki ze światem w życiu późniejszem nie szkodzi w młodości ich nadmiar nawet... i zbytek ognia... Wedle dawnego obyczaju od dzieciństwa prawie dodano Władkowi towarzysza, rówieśnika, który teraz także studya odbywał w Berlinie. Była to sierota, chłopak jak mówiono, wzięty ze wsi... ale o rodzinie jego nikt nie wiedział, a o pochodzeniu różne chodziły plotki, choć nieuzasadnione.
Antek Siekierka, kolega Władka, był w swoim rodzaju także niepospolitym chłopakiem... ale z niemi obu zaraz bliżej się zapoznamy...




Był wieczór lipcowy gorący, ale wiatr przewiewał od wschodu i rzeźwiącem swem tchnieniem skwar kanikularny łagodził. Wczesna a obfita rosa zdawała się zapowiadać pogodę, tu i owdzie po ciemnie-