Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziecię Starego Miasta.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.
13
DZIECIĘ STAREGO MIASTA

Kachno — odezwała się Jędrzejowa — a duchem... bo nic nie jadł...
— Wnet ognia rozłożę; tylko patrzeć, jak będzie gotowo...
— Ano lepiej ci będzie u siebie — szepnęła matka, oczyma wskazując na służącą — chodźmy tam siąść.
— Jak wola twoja...
Powrócili do izdebki. Chłopak siadł na kuferku, matce podał krzesło, otarł uznojone czoło i po chwili cicho rozpoczął:
— Wczoraj, zdaje mi się, mówiłem matuni o śmierci poczciwej pani Generałowej Sowińskiej, żony tego wodza, co to, broniąc Woli, żołnierz stary, o kuli, zamordowany został przy ołtarzu...
— O Jezusie mój litościwy, — ręce łamiąc, odezwała się matka, — wiem ci ja, wiem, pamiętam, słyszałam... Moskale nie poszanują nic — ani ołtarza Jezusowego, choć się niby chrześcijanami zowią, ani siwych włosów starca o kuli... Tegoż to dnia, moje dziecko, i ojciec twój dostał postrzał w nogę, co od niego kulał do śmierci, i musieliśmy jeszcze ukrywać go z tą raną, boby go byli Moskale zapędzili, nie wiem gdzie...
— Zmarło się tedy i tej zacnej Generałowej, o której już byli ludzie i świat zapomnieli, bo żyła świątobliwie, w kątku, cała wylana na dobre uczynki, a tak jej i Moskale nie prześladowali od czasów Paszkiewicza, który ją był do klasztoru posadził... Ale ledwie zmarła, wieść gruchnęła po Warszawie; wczoraj już wiedzieliśmy, że ją dziś chować mają i, że, kto poczciwy, powinien pójść za pogrzebem.
— A czemuś to mnie nie powiedział?
— O, czekajcież, matuniu, nie byłbym ci tego taił... gdyby nie była luterka.
— Co ty pleciesz! Generałowa Sowińska luterka! Czy się ci śni...