uczucie dla kraju... synowskie, ale my ojczyznę gubimy, chcąc ją ratować. Potrzeba raz te nieszczęśliwe rzucania się ukrócić, aby zbawienne reformy weszły w życie; to spiskowanie nieustanne staje na przeszkodzie najpiękniejszym dla kraju planom. Syn pani, nie wątpię, ma najlepsze chęci, ale wyobrażenia dziecinne. Rząd chce tylko ukrócić ten ruch nieszczęśliwy. Niechaj powie, co wie, a będzie niezawodnie wolny.
Mówił długo jeszcze w tym tonie. Jędrzejowa go słuchała, milcząc, ale wkońcu porwała ją pasja i krzyknęła:
— Co on tam ma powiedzieć! Tyle on wie, co i wszyscy.
— Kochana pani — rzekł słodko przybyły zaimprowizowany przyjaciel — ja to mówię z życzliwości; widziałem go, gdy był przywieziony do lazaretu, jestem dobrze z komisją... wiem, że tylko wyznań szczerych od niego wymagać będą, aby raz tych szaleńców biednych, co nam pokój mącą, wziąć i opamiętać. Rząd nie chce być surowym, ale nie może tego cierpieć dłużej; wszyscy dobrzy synowie kraju powinni się do uspokojenia go przyłożyć.
Anna spojrzała nań z niewysłowioną pogardą, on się uśmiechnął i chwilę zamilkł.
— Chcecie panie mieć to, co mówię, w jak najgłębszej tajemnicy, nie powtarzać nikomu, co powiadam... mógłbym miejsce utracić. Ale widok tego zacnego, mężnego młodzieńca tak mnie poruszył... ja sam ojcem jestem — (tu westchnął) — życzę, mówcie, proście go, nakłaniajcie, aby się nie taił, bo do czegóż to prowadzi? Szczere wyznanie go uratuje.
— Możesz-że pan mnie to radzić, aby syn mój okupił się zdradą? — krzyknęła nareszcie Jędrzejowa.
— Chciejcie się panie zastanowić — oblizując usta zaschłe, rzekł litościwy urzędnik — on siebie zgubi, a nikogo nie uratuje... Rząd jest na drodze tych dziecinnych
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziecię Starego Miasta.djvu/156
Ta strona została uwierzytelniona.
154
J. I. KRASZEWSKI