Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziecię Starego Miasta.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.
21
DZIECIĘ STAREGO MIASTA

Mieszkał on teraz na rogu Podwala; ale pamięć starego sąsiedztwa i stosunków, nietyle może dla Jędrzejowej, co dla Franka, pozostała żywą i gorącą.
Czapiński, wdowiec, żyjący z małej bardzo pensyjki, bo mu nieprzyjazne okoliczności, intrygi jakieś pokątne, oskarżenie o liberalność i brak poszanowania dla starszych (którym się niedość nisko kłaniał) nie dopuściły dosłużyć się całej emerytury, miał jedyne dziecię, córkę Annę. Matka jej dawno była zmarła, krewni do ubogich niezwykli się garnąć; stary pedagog sam musiał wychowywać Anusię, i zbroić ją do życia tak, aby jego ciężar o własnej sile dźwignęła.
Anna była śliczną dziewczynką, o kilka lat młodszą od Franka, który się z nią na jednych wschodach, wysypanych piaskiem, na jednem bawiał podwórku. Przywykli byli do siebie, pokochali się, jak brat z siostrą. Była to jedna z tych spokojnych miłości, rosnących w sercu i zmieniających się z latami, dojrzewających, przybierających wszystkie barwy wieku, a zawsze trwających, bo coraz gorętszych. Od paru lat dopiero stała się, z przywiązania cichego, namiętnością.
Profesor, który wysokie miał o przyszłych losach Anusi wyobrażenie, ani wiedział o tym stosunku, syna przekupki uważając za istotę daleko niżej położoną i nie mogącą nawet pomyśleć podnieść oczy na jego córkę. Stosunki dwojga młodych ludzi ścisłe były, ale potajemne. Anusia próbowała parę razy wspomnieć o Franku, ale ojciec surowy zbywał ją nielitościwem, wzgardliwem milczeniem.
Biedne dziewczę, do ślepego posłuszeństwa przywykłe, nie śmiało się już odezwać, a jednak... Franek dla niej po ojcu był całym światem.
Stary Czapiński był może w gruncie dobrym człowiekiem, zasad prawych, surowości wielkiej, ale zarazem nieubłaganym egoistą. Biedna jego żona całe życie spę-