Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziecię Starego Miasta.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.
60
J. I. KRASZEWSKI

odwołać uciśniony, ani poza które nie śmiałby przejść ciemięzca.
Płytkim ludziom zawsze najmędrszem się zdaje to, co jest najłatwiejsze. Byli to wszystko uczeni, praktyczni a zastygli mężowie, przeważnie bez przednich zębów, podłysieli, trochę otyli i dosyć majętni; dzierżawcy dróg szosowych, urzędnicy, co się niby polskiego serca nie wyparli, ale patrjotyczne potrzeby chcieli zbyć monetą zdawkową — językiem.
Komitet Towarzystwa Rolniczego stał na czele tej wielkiej większości; zdawało mu się, że potrafi za sobą kraj poprowadzić.
Obok, a raczej naprzeciw, była gorąca młodzież, rozmarzona, rozgorączkowana, nie wiedząca, dokąd idzie, ale wierząca w cuda, w wielkie cele ludzkości, w braterstwo, w jedność, w siłę dobrej sprawy — za którą dać była gotowa życie.
I tu także brakło określonego planu; opierał się on na mglistych nadziejach, pokładanych w rewolucjonistach rosyjskich, na zjednaniu ludu, na słabości wewnętrznej Rosji, na powstaniu wreszcie ogólnem, które chciano zrobić szybko, pociągając doń wszystkie klasy narodu.
W ciszy i tajemnicy ludzie maleńcy, dzieci i młodzież bez wąsa rozpoczynali ten bój z najstraszniejszem mocarstwem w Europie, a raczej z trzema naraz.
Głównie opierano się na rewolucji w Rosji, w rzeczy niemożliwej, gdyż Moskale wiele mówić i pisać gotowi, ale do roboty nieskłonni; a taki zawsze dla nich najjaśniejszy pan, jaśniejszy nad wszelkie prawo i swobody. Najliberalniejsi z nich nie umieją wyjść na linję z wybitej drogi, a spojrzenie na wizerunek N. Pana przeraża ich, jak wyrzut sumienia.
Jak Włoszki, sprowadzając do pokoju kochanka, zakrywają obraz Madonny, oniby gotowi portret cesarski