wami zarosła. Z pośrodka szarych już gałęzi wznosiła się biała wieżyczka kościelna i ciemne kopuły cerkwi ruskiej; nic więcej nie dostrzegłem. Droga sunęła się wśród piasczystych łanów obrzuconych żerdziami, a na niej ślady tylko niekutych kół wyryte były. Zbliżając się ku Turzej-Górze, wydostałem się znowu na nieznośną groblę, nad którą stały młyny, zgarbione i siwe od mącznego pyłu, i przejechawszy przez kilka mostków prawdziwie poleskich, wtoczyłem się nareszcie do miasteczka.
Turza-Góra bowiem zowie się miasteczkiem. Ażebyś wiedział, co tu tem imieniem nazywają, opiszę ci je. Nie mam co robić, a papieru i atramentu nie rychło mi zabraknie. Słuchaj więc, a raczej czytaj i ucz się. Ab uno disce omnes (patrzcie jak wyrzuca na wierzch stara szkolna łacina!). Błotnistą ulicą wjechałem w tak zwane miasteczko: po obu jego bokach stały chałupy czarne, gdzieniegdzie porządniejsze białe, po pas oszamerowaue i obwiedzione takąż obwódką dokoła okien i drzwi. Przed domostwami ogromne śmietniska zaświadczały o starożytności sadyby. Stare grusze, obwieszone szaremi płachtami, ocieniały zgniłe dranicowe dachy. W pośrodku był rynek: tu, w pięciu karczmach, które stały jak pijane, powywracawszy się na różne strony i podpierając jedna drugą, i w dwudziestu lichych domkach z ganeczkami, pełnemi fantazji, mieścili się żydzi. Żyd stanowi miasteczko.
Prawo powszechne: jeden żyd — wioska; gdzie tylko ich więcej — miasteczko: im większa liczba żydów, tem lepsze i handlowniejsze. Dodatkowemi tylko cechami miasta są: cerkiew, jak tu stara i ciasna, kościołek odrapany, niegdyś biały, i kramy. Zajmują one środek
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 1.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —