Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 2.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
— 15 —

przyjaciel domu wszystkich, u których dobrze i obficie najeść się można. Cyncyrankiewicz siada chętnie do małego preferansa, do wista po trzy grosze i do djabełka po dwa złote (gdy trochę podpije), nadewszystko zaś do stołu w sali jadalnej z największą ochotą. W oczy chwali wszystkich nadzwyczaj, w cudzym domu ogaduje zręcznie i życzliwie, to jest z ubolewaniem, z kiwaniem głową i westchnieniami. Zapotrzebowany, potakuje wszystkim i bez wyjątku, a wiele mając talentów, gotów grać na fortepianie mazura całą noc, stroić instrument (fortepiano), ujeżdżać konie, pilnować strzyży owiec, rysować deseniki panienkom, przepisywać przepisy kucharskie, nawet umizgać się zajadle do starych panien.
Nie probowano dotąd, czy umie także czyścić buty, ale wnosząc z jego własnego obuwia, zdaje się, że i ten talent nie jest mu obcym, i że głęboką posiada wiadomość natury i użycia szuwaksu. Wedle wszelkiego podobieństwa, życzyłby sobie ożenić się z kimkolwiek, byle bogato; ale oczekuje na jaki przypadek, w którymby osobą swoją mógł zasłonić kogo i poświęcić się.
Ma odłużoną cząstkę w jednej wsi, którą dostał z eksdywizji: ta od lat dziesięciu zostaje w administracji; posiada także trzy konie, z których jeden ślepy oczywiście, drugi tajemnie, ostatni pada na nogę, ale niewyraźnie; furmana, który mu służy razem za lokaja, fajkę piankową obszytą w rękawiczkę cerowaną, strzelbę dwururną i szkatułkę pełną tajemnic.
Nigdy nie je i nie pije za swój grosz, ale też jedząc i pijąc za cudzy, pełen jest przyjemności, i wezwany na świadectwo, nigdy się z niem nie droży. Cyncyrankiewicza wszyscy popychają, on wszystkim się kłania, wszystkich ściska, i wypchnięty drzwiami, powraca nie-