czynności, Paweł z chleba i bułki lazaretowej wyrabiał kwiaty i sprzęciki... które posyłał Celinie...
Doktór, o którym mowa, Małorosjanin jak Pratulec, ale różny wcale od niego: dusza gorąca, poczciwa, charakter szlachetny, był opatrznością dla obojga. Serce w nim, wyrobiło może po części jego wyjątkowe na świecie położenie.
Atamaneńko był poczwarnie garbaty, głowę miał ogromną spiczastą, ręce długie, nogi krzywe... podobny do Quasimoda, sam się nim żartobliwie przezywał. Zwykle taka mostrualność odstręczając ludzi od biednego kaleki, jego odstręcza od nich, robi zgryźliwym, ostrym, złośliwym. W Atamaneńce przeciwnie zwiększyła serce, usposobiła je litościwie dla wszelkiego cierpienia. Na pozór straszny, zimny, czasem opryskliwy, w rzeczy był aniołem dobroci i poświęcenia. W lazarecie tylko ci go niecierpieli, którym chorych okradać i ogładzać nie dawał... reszta go wielbiła. Atamaneńko, lekarz doskonały, wzywany do chorych nieustannie, poszukiwany, szczęśliwy, był bezprzykładnie jak na doktora ubogim. Grosza nigdy nie miał przy duszy, bo też nie tylko od uboższych nic nie brał, ale za nich lekarstwa opłacał, a gdy komu nie starczyło na posiłek zdrowy, kupował żywność, tłumacząc się, że to czyni dla miłości nauki i eksperymentów.
Ci co czytali N. Dame V. Hugo, przezywali go jak wspomnieliśmy, Quasimodo, drudzy nazywali Kalibanem, studenci Ezopem, a żołnierze Żabą. Ale go jednak kochało co żyło, a on pierwszy śmiał się z przezwisk swoich.
Jednego wieczora, w kilka już tygodni po pochwyceniu Pawła, poczciwy Atamaneńko przywlókł się znowu do dworku panny Celiny.
Zawsze mu tu byli radzi, a że herbatę lubił, kazała ciocia natychmiast samowar nastawiać, sama nawet poszła dopilnować, aby do niej było wszystko, co
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Emisarjusz.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.