mieńca, był gorącym patrjotą, obywatelskiego ducha miał wiele, zresztą lubił żyć, bawić się i jak najmniej pracować. Kochano go w obywatelstwie niezmiernie, a dom jego słynął z gościnności. Żonaty wcześnie Jagłowski stracił był żonę; została mu córka jedynaczka. Ona też i ciocia Izabella składały cały dom jego. Jedynaczka wychowywała się po trosze na pensji we Lwowie, trochę w domu, a od lat kilku mieszkała z ojcem i była nowym elementem atrakcyjnym dla Radziszewa. Panna piękna, wykształcona, śmiała, miła, uprzejma, majętna... nęciła młodzież poleską, i co było antinousów, zdobywszy się w Dubnie na nowe fraki i czamarki (które za Mikołaja zakazane nie były), płynęło do Radziszewa. Dom był i tak pełen gości a rezydentów, bo poczciwy podsędek obejść się bez ludzi nie mógł — teraz młodzież pomnożyła towarzystwo. Żyło się tu nie wykwintnie, ale dostatnio, ochoczo i bez wielkiej ceremonji.
Wprawdzie panna Celina (zwała się bowiem tem imieniem, narzuconem przez ojca, jako wspomnienie z poezji Ludwika Kropińskiego), panna Celina była o wiele wyższą umysłem od tego, co ją otaczało (nie wyjmując rodzica), ale umiała się pogodzić z tym światem, nad którym górowała. Jej to Radziszew był winien wybudowanie ładnego nowego domu, przyozdobienie go wewnętrzne, wprowadzenie gazet i książek do niego, fortepianu, muzyki, założenie ogrodu w brzozowym gaju i tysiące znakomitych ulepszeń.
Celina bowiem miała gusta pańskie, a charakter nieco romansowy, który zawdzięczała życiu w książkach i dumaniach, początkowemu wychowaniu, wreszcie wrodzonym usposobieniom.
Była młodą i piękną, nie klasycznych rysów zapewne, ale świeżą, ożywioną, wyrazistego wejrzenia i fizjognomji szlachetności pełnej. Czoło nadewszystko i oczy zdobiły tę twarz, często do zbytku poważną i zamyśloną... rozmarzoną powiedzieć trzeba raczej.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Emisarjusz.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.