był... czy kto kradnie czy przechowuje, wina jedna. Sybir czeka waćpana.
Załowicki blady jak trup, pół omdlały... stał z głową spuszczoną...
Sprawnik przed kilku godzinami dosyć grzeczny, jak na sprawnika, teraz się stał prawie dzikim...
Napawał się strachem swych więźniów, swoją potęgą i znęcał, urągając nad nimi. Teraz on tu był panem i władcą.
∗
∗ ∗ |
Jeśli wam przyjdzie mierzyć rozum człowieka, jego zdolności, naukę... mierzcie ją sobie czem wam się podoba, ale charakter i szlachetność niczem się ocenić nie dają, jednem tylko obejściem się z nieszczęśliwymi i słabszymi. Okrucieństwo, urągowisko, nadużycie siły względem słabych, a upodlenie przed mocniejszymi są najlepszą oznaką nikczemnego człowieka.
Takim się okazał pan pułkownik Szuwała w Radziszewie, a złość jego potęgowała jeszcze myśl, że mu się znowu nienawistny ów wróg wymknąć potrafił. Wiadomo, że za Mikołaja — ba i dzisiaj, złapanie lub poszlakowanie w czyimś domu zbiega, emisarjusza, emigranta, człowieka podejrzanego, wkłada taką winę na ukrywających go, jakiejby podlegał sam przestępca. Nie dość na tem, prawo moskiewskie nie wyłącza nikogo od obowiązku doniesienia rządowi i wydania przestępcy politycznego, choćby on był ojcem, synem, mężem, bratem.
Ojciec, który nie wydał syna, jest karanym za niego, dziecię co nie zdradzi rodziców, uważa się za winowajcę. Gdzie takie zasady w prawie publicznem strwożony despotyzm zapisał, tam się dziwować nie można powszechnej kraju demoralizacji i wszystkim podłościom, jakich się ci ludzie dopuszczają; tam nie istnieje rodzina, nie uniewinnia miłość, nie wiąże krew i wdzięczność. Car ponad wszystko! Nigdy w naro-