Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Emisarjusz.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

d.; przysłano z Dubna oddział piechoty w pomoc policji i inwalidom, nakazano w części leśnej powiatu ogólne obławy... trwoga opanowała mieszkańców.
Szuwała był tylko lekko ranionym; zdobył on sobie w ten sposób nową dekorację, której tak pragnął, i pieniężne wynagrodzenie, a wprędce wylizawszy się z rany, z podwójną gorliwością i zaciętościę, choć rękę jeszcze nosił na bandażu, wyjechał znowu w powiat ścigać emisarjusza. Napróżno rozważniejsi ludzie mu przedstawiali, że on nie mógł już dłużej ukrywać się w tym powiecie, w którym go tak poszukiwano, że musiał od dawna przejść w pińskie lub kowelskie lasy, lub przez wspólników został wywieziony za granicę austrjacką nie zbyt odległą, a do przejścia dosyć łatwą. Szuwała opierał się przy niezmordowanym tropieniu nieprzyjaciela, tłumacząc jakiemś przeczuciem, że go pochwycić musi.
Rana sowicie opłacona zdawała się go zresztą uwalniać od wszelkich dawnych zobowiązań, bo i podsędka, mimo danej obietnicy, kazał przywieźć do miasteczka, i mnóstwo innych osób zamieszał do śledztwa pod różnemi pozorami.
Była to zbyt smaczna i łakoma gratka, ażeby jej zręczny czynownik nie zużytkował o ile się dała. Więzienia zapełniły się duchownymi, cywilnemi, szlachtą, żydami, osadnikami zamieszkałymi po lasach... w klasztorach pozabierano cele dla kobiet, bo i te od śledztwa nie były wolne.
Komisje na gruncie, zjazdy, dochodzenia, protokoły, rewizje nie miały końca. Pijana policja ziemska od dworu do dworu jeździła odzierać.
Ale mimo tych obław, poszukiwań, straży, naznaczonej przez rząd nagrody pieniężnej, najmniejszego śladu emisarjusza od jego ucieczki z karczemki wytropić nie było podobna — jak w wodę wpadł.
Podsędek Jagłowski, którego mimo zaręczeń sprawnika przywieziono do Łucka i pod strażą, jako