Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Gość nieznany.pdf/11

Ta strona została uwierzytelniona.

królu. On napewno dołoży starań, aby się wam krzywda nie działa.
Mówiąc to, sięgnął do kalety.
— Nie czyńcie mi krzywdy — rzekł Wiaduch spokojnie. — Za gościnę nikt nie bierze zapłaty.
— Dlaczego?
— Po starym zwyczaju nie godzi się to. Chata nie gospoda. Krzywdy nie czyńcie!
Gość zakłopotany stał i myślał. Na koniec ściągnął z palca bogaty pierścień i skinął na córkę, która zamiast zbliżyć się, skryła się w kąt przestraszona.
— Chciałbym choć dziecku waszemu pamiątkę zostawić — odezwał się gość. To mówiąc i nie chcąc dziewczęcia przymuszać, pierścień