Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Gość nieznany.pdf/8

Ta strona została uwierzytelniona.

od dumnych a niesprawiedliwych panów, a znikąd nie mają pomocy.
Gospodarz opowiadał, a gość słuchał uważnie, wypytywał o szczegóły, jakby sobie wszystko dobrze chciał zapamiętać, wreszcie zapytał:
— A jakaż na to rada? Przecie macie sędziów?
— Sędziowie są, ale sprawiedliwości nie ma — rzekł Wiaduch.
Tymczasem gospodyni z córką zastawiła stół jadłem. Choć nie było wytworne, gość zabrał się do niego i widać było, że mu smakowało.
— Kiedy wam się krzywda dzieje — rzekł, kończąc przerwaną rozmowę, — czemuż nie pójdziecie do króla? On przecie najwyższym sędzią.