Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Grzechy hetmańskie.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

Wspaniała, piękna, ujmująca postać Branickiego miała w sobie coś z tych bohaterów, którzy heroicznie ginąć są przeznaczeni, ale nie zdołają zwyciężyć. Był to marzyciel, lubiący żyć, świetniéć, poruszać się wśród oklasków, używać gotowego żywota, ale nowego stworzyć nie zdolny...
Dwie czy trzy odrębne w nim były natury, charaktery różne, z kolei występujące, gdy coś niewidzialnego dotknęło tajnych sprężyn, co je w ruch wprawić mogły.
Był w nim magnat polski i szlachcic razem, i francuzki dworak a rycerz... W dni uroczyste stawał jako potomek rodu starego, Hetman, Pan Krakowski, Kawaler Złotego Runa, magnat, przed którym wszystko winno było bić czołem; w małém kółku przyjaciół dobrych stawał się serdecznym szlachetką; a gdy najechało Francuzów i zasiedział się z nimi, przysiądz było można, iż się rodził nad Sekwaną.
Jako polityk, téż Hetman hołdował ideom niejasnym, ale zdala świetnie się i olbrzymio przedstawiającym; wierzył łatwo temu, co mu miłém było; dawał się prowadzić w różne strony ponętnemi słowy...
Na ostatek — któż wié? — był może raczéj zmuszonym do roli politycznéj, niż jéj promotorem. Do téj potęgi Hetmańskiéj kupiło się i cisnęło wszystko, co Czartoryskich nienawidziło lub się ich obawiało. Hetman, naciskany, party, drażniony i wyzywany, rad nie rad pochlebiającą mu przyjąć musiał rolę, która przechodziła siły jego.
Wszyscy, co go naówczas widywali w Białymstoku, mogli zaświadczyć, że nie bardzo był rad narzucanym sobie obowiązkom...
Choć w latach podeszłych, Hetman przekładał nad poważne zajęcia towarzystwo dowcipne, wesołe, lekkie, dobrego tonu, któreby go nie dręczyło kwestyami utrapionemi wojny domowéj.
Dostojeństwo wymagało zajęcia się sprawami kraju; ale tych brzemię zdawał w znaczniejszéj części na Macieja Starzeńskiego, Starostę Brańskiego, na przyjaciół swych, na poufałego domu, Mokronowskiego...
Królewskim trybem szło tu życie. Hetmanowa miała dwór swój, otoczenie, przyjaciół, i z mężem była w ceremonialnie dobrym i czułym stosunku; ale wiedzieli wszyscy, że miłość starca dla pięknéj pani zgasła była dawno, że Mokronowski był ulubieńcem i zaufanym hrabinéj Izabelli. Hetman nie miał nic przeciw temu; wymagał tylko zachowania pewnych form, i — niekrzyżowania swych planów przez tajemne z familią stosunki. On także bawił się różnemi łatwemi miłostkami, nie tajnemi nikomu, ani nawet Hetmanowéj, obudzającemi litość raczéj, niż inne uczucia...
Jasno, otwarcie, nie spowiadał się tu nikt, na pokojach uśmiechali się sobie wszyscy, pokątne intrygi knuły się za parawanami, przyzwoitość kazała na wiele rzeczy oczy zamykać, wiele zaledwie musnąć słówkiem obosieczném...
Starosta Brański, Radziwiłłowie, Sapiehowie niektórzy, Potoccy, z kolei popychali, wstrzymywali, podbudzali lub łagodzili Hetmana, nie łatwo się rozna-