— Jakto można nie mieć pieniędzy? mais c’est ridicule! odezwała się Francuzka... to masz w domu...
— Nie mam i w domu... odparł Zygmunt..
— A kiedyż ci przyjdą?
— Nie wiem czy mi rychło przyjdą...
Duparc spojrzała na niego ze wzgardą.
— Cóż będziesz robił?
— Hę? spytał Zygmunt: będę pożyczał...
— A potém?
— Nie będę oddawał.
— A daléj?
— Albo ja wiem! ruszył ramionami Piętka... paldyabli!
Duparc zrobiła minę surową: wszystko to mocno się jéj nie podobało.
— Jakże waćpan chcesz bywać w porządnych domach, nie mając pieniędzy?...
Zygmunt popatrzał na nią: — Czy to się nazywa porządnym domem? spytał szydersko... ha! ha!..
Duparc zmarszczyła brew strasznie...
— Sapristi! zawołała — waćpan mi prawisz impertynencye?
Zaczął się śmiać Zygmunt, odszedł parę kroków i siadł w krześle; Francuzica poszła za nim, uważając rzecz za nadto dobrze poczętą, żeby ją porzucić w pół drogi.
— Ja tego nie zniosę — dodała...
— Czego? człowieka bez pieniędzy? spytał Piętka.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.