Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

za jakąś płochą kobietą... nawet imienia kobiety może nie wartą... W pierwszym przystępie żalu i gniewu pognałam za nim... dziś żałuję, bom raczéj powinna była podziękować Panu Bogu, iż mnie od niego uwolnił. Sprawa moja jasną jest... chcę być uwolnioną od tego człowieka, a korzystam z bytności tutaj i z łaskawéj interwencyi waszéj, prosząc byście mi pomogli w konsystorzu do rozwodu... u króla JM., by też za mną przemówił do biskupa słowo...
— Sprawa czysta, jasna, o pomstę do Boga wołająca! przerwał z uniesieniem wojewoda: a kto panią widzieć miał szczęście, ten winowajcy przebaczyć nie może.... Z najmilszą chęcią przyczynię się do uwolnienia pani z tych więzów... Król JM., który wczoraj jeszcze zwrócił na nią uwagę... pewien jestem... weźmie to do serca...
— Będę panu i królowi JM. bardzo wdzięczna... dodała Elżusia.
— Czy wiesz pani o mężu gdzie jest? spytał wojewoda.
Tu być musi, bo i Francuzka tu jest, a nawet jeśli się nie mylę, występowała wczoraj na teatrze...
Wojewoda rad, że mu się zwierzono, i że powód mieć będzie do częstszego odwiedzania pięknéj pani, począł się rozpytywać o szczegóły. Zabawił jeszcze chwilę, ucałował białą rączkę z namaszczeniem wielkiém i wyszedł bardzo uszczęśliwiony...
— Co ja słyszę? zawołał Eligi — po wyjściu jego — a to Elżusia chce iść do rozwodu?