Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

Zygmunt im ręczył, że pani którą nieść mieli, żaden się nie dział gwałt, bo ona o tém wiedziała. Stryja mieli samego w pustej jakiéj dzielnicy miasta wyrzucić i uciec...
Wszystko to zostało osnute tak szybko i zręcznie, że gdy godzina teatru się zbliżyła, Zygmuś już na mieszkaniu najętém, na pirneńskiem przedmieściu... drzwi i zamki opatrywał.
Teatr znowu był pełen i pani Zygmuntowa nie mniejszą niż po raz pierwszy obudziła ciekawość. Skoczki popisywali się także, lecz panny Duparc tego dnia na scenie nie widziano; powiadano, że zachorowała.
W chwili wyjścia, wojewoda przyszedł do Elżuni, podał jéj rękę i zaprowadził na galeryę, którą król J. Mość miał na pokoje powracać... Pani Piętkowa nie doznała wcale tego wzruszenia, jakieby podobne szczęście w każdéj innéj wzbudziło; szła bardzo śmiało; a gdy w dali ukazał się August II otoczony świetnym dworem, strojny i jaśniejący klejnotami, w które ubierać się lubił, patrzała nań niezachwianém okiem... więcéj ciekawa i zdumiona niż wylękła. Wojewodę August postrzegł z daleka i głową mu skinął... Tego dnia cierpiący był na nogi, które już wówczas zaczynały nabrzmiewać, z czego późniéj ostatnia choroba się wyrodziła; opierał się na lasce, i twarz zdradzała ból ukrywany, uśmiechał się jednak, mimo lat grać chcąc zawsze rolę zalotnika i siłacza. Piękna twarzyczka Elżusi zwróciła jego