Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

Król oczy tylko silniéj otworzył i brwi podniósł najjaśniejsze do góry — dworzanie zaś zdumieni i zgorszeni tak przewrotną nauką, mieli miny przelękłe... Spoglądając na siebie, jakby pytając, zkąd się taka kobieta tutaj wziąć mogła, obawiali się, by August II nie obraził się mową tak śmiałą. Byłoby to może ten skutek wywarło, gdyby z innych ust pochodziło: — twarzyczka Elżusi nie dozwalała gniewać się na nią — była nadzwyczaj piękną.
Dokończywszy, skłoniła się nizko; król chciał iść, wstrzymał się, szepnął coś marszałkowi dworu, marszałek przyszedł z tém poselstwem do wojewody, a ten wytłómaczył pani Piętkowéj, iż N. Pan życzy ją sobie widzieć na dworze swoim, i na jutrzejszym balu w zamku.
Ponieważ August jeszcze jakby oczekując odpowiedzi, stał i patrzał — Elżusia zbliżyła się ku niemu.
— Darujesz rzekła N. Panie, że dziękując za jego łaskę, rozkazom zadość uczynić nie będę mogła. W mojém położeniu nie przystoi pokazywać się publicznie... a smutną twarzą i humorem popsułabym tylko W. K. Mości zabawę.
Dygnęła i cofnęła się po tych słowach. Śmiałe to odmówienie dziwić nadzwyczaj się zdawało i króla, i marszałka i wojewodę, i tych co je dosłyszeli — król się jednak nie obraził, pochlebiło mu to, że go mimo lat i pedogry za niebezpiecznego uważano. Skłonił głową z bardzo wdzięcznym i przymilającym uśmiechem, ręką ją pozdrowił raz jeszcze, i opiera-