Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/165

Ta strona została uwierzytelniona.

kim może się wyskrobać. Natura twarda dusza siedzi w nim mocno...
— Krwi tyle uszło! mruknął Eligi...
— Widziałem ja nie takie wypadki... dodał Borodzicz — gdy kto na świecie dokuczliwy a nie potrzebny, pewnie życia mu przydłuży los!..
— Wojewoda powiada że nie może żyć! począł Eligi, — doktor głową kiwa bardzo... nie może żyć! byle tylko nocą nie umarł, żeby przy trupie nie siedzieć!
Pomruczeli tak czas jakiś — Borodzicz ze stryjem napili się po szklance wina i rozeszli.
W całém mieście wypadek stając się głośnym, niemałe czynił wrażenie; król go sobie ze szczegółami wojewodzie opowiedzieć kazał... i posłał pod wieczór z kondolencyą do p. Piętkowéj, za co stryj Eligi zapłacić musiał, bo posłańcy tego rodzaju darmo nie przychodzą. Dowiedziano się i w teatrze o śmierci Zygmunta, bo wszyscy pewni byli, że téj nocy dokończy. Duparc załamała ręce, pokiwała głową i za cały nekrolog wyrzekła po cichu: Il na’vait plus le sous... Smutno jéj jednak tak było tego wieczoru, że musiała wesołego szukać towarzystwa, aby czarną melancholię rozproszyć.
Na dworze ubolewano iż się piękna pani, o któréj król po kilkakroć wspominał nie rychło pewnie pokazać będzie mogła. Lecz tu także nieobecni łatwo się zapomiuają, a właśnie pani de Watedorff, przyjaciółka i powiernica N. Pana, wprowadziła nową