siadł do téj pracy, którą w wielce urzędowéj formie, nie mało się namozoliwszy zredagował: „Dnia — miesiąca roku... niżéj na podpisie wyrażony przez JM. Panią Elżbietę z Okoniów Pienkowskich Piętkowę, ku temu upoważniony, w imieniu jéj, a w jej prezencyi, niniejszém poświadczam, jako w dniu dzisiejszym odebrała do rąk swych staroświecki łańcuch z granatów, czasowo w posiadaniu pana Zygmunta Piętki Oczkowicza będący, i przez niego za pośrednictwem JM. Pana Juliana Dziemby zwrócony. Co własnoręcznym podpisem stwierdzam. Datum supra — w mieście stołeczném Saksonii Dreźnie. Eligi Okoń Pieńkowski, m. p.
Dobywał już sygnetu by pieczęć przyłożyć pan Eligi, gdy niedostatek laku i nieświadomość gdzieby go w tém mieście poszukiwać należało i co zań dać aby nie przepłacić — ostatnią tę formalność zaniechać zniewoliła. — Dziemba dostawszy kartkę, a od pani Piętkowéj talara, którego ofiarę za niepotrzebną uważał p. Eligi — ukłonił się i wrócił do gospody... Zastał tu Borodzicza.
Zygmuś rzucił się na kartkę, coś na niéj więcéj nad prosty kwit znaleźć się spodziewając, a przynajmniéj rękę żony — zobaczywszy pana Eligiego pokwitowanie rzucił je w kąt za łóżko. Borodzicz który każdy ruch jego śledził, postrzegł zmianę w twarzy i po śmiertelnéj bladości, wytryskujący rumieniec, mowy jednak o niczem nie było.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.