Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/243

Ta strona została uwierzytelniona.

i Borodzicz, z nim żyją, piją, bratają się i — spiskują. Bo że spiskują, to dam sobie uciąć głowę...
Oburzało go to, że Elżusia jego rozpraw w tym przedmiocie słuchać i obawy podzielać nie chciała. Państwo Okoniowie radzi byli, że córka raz przecię znowu z domu wyjedzie i trochę się rozerwie na weselu Cewkówny.
Dom pana wojskiego Cewki był starą fazą szlachecki, niemal takim jakim wyszedłz XVII wieku: — żaden nowy obyczaj cudzoziemski, nic nowomodnego nie wcisnęło się doń oddawna. Dwór był ogromny, stary, drewniany, z dala wyglądający jak szopa, ale w środku wygodny bardzo. Sień przestronna mogła sama dworzan i czeladzi do stu przeszło pomieścić, w jednéj sali tyleż biesiadników posadzić nie nowiną było. Inne izby bez zbytniéj okrasy, białe, chędogie, świeże, ale ze sprzętami domowéj roboty. Stół zawiesisty, dostatni, tłusty a korzenny, prosty był i zawsze bodaj dla najdostojniejszych gości, jednaki; wino węgierskie, czyste, zdrowe a niedrogie, beczkami się sprowadzało i spijało beczkami. Wykwintu nie było w niczém, fałszu żadnego, serce na dłoni, a czem hata bogata tém rada. Stary Cewka straciwszy żonę, oddał się cały kochanéj Ignasi, którą teraz wydając za mąż, postanowił upamiętnić wesele jedynaczki. — Wielkie się tam czyniły przygotowania ku temu, bo szlachty znajomych, przyjaciół i krewnych, zjechać miało osób jak rachowano ze dwieście... Czego w domu nie było, to się kupowało lub poży-