Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/269

Ta strona została uwierzytelniona.

Borodzicz słyszał tylko szept cichy, potém do drzwi stukanie... potém otwierające się podwoje i kaszel zaspanego sługi... i nic więcéj. Musiał bowiem sam do stajni odjechać.




Nazajutrz stryj Eligi obudził się około godziny dziesiątéj, przetarł oczy, obejrzał się — długo ani rozpoznać gdzie jest, ani zrozumieć dla czego tam się znajduje, nie umiał. Powoli wspomnienia dnia wczorajszego powracać mu zaczęły... i jasno widział całą swą przeszłość aż do czarnéj miodu butelki... Ta zasłaniała mu ciąg dalszy... aż do momentu, w którym go na bardzo skromny barszczyk kwaśny, używany w podobnych wypadkach, zaproszono... Towarzystwo całe, przebywszy noc na skokach i ucztowaniu, pokrzepiało się śniadaniem.
Niespokojny Eligi począł szukać synowicy, a znalazł tylko nad talerzem barszczu Mioduszewskiego.
— Dzień dobry, stryjaszku Eligi! a co? barszczyku? doskonały!
— Gdzie ona?
— Kto? Elżbieta, królowa nasza! E! e! e! dawno w domu!
— Jakto! wyjechała? bezemnie?
— Jeszcze wczoraj...
— Bezemnie! powtórzył niespokojny Eligi — bezemnie?
— A jakże cię było wziąć, kiedyśmy cię budzili we