Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Herod baba.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

sie w nasze strony, Elżbieta Piętkowa rada będzie we własnym domu odwdzięczyć serdecznem przyjęciem.
— Acani dobrodziejka jakich jesteś Piętków? czy ci co się Ślepowronem pieczętują? a z domu, jeśli wolno spytać? odezwał się wojewoda.
— Z domu jestem Okóniowna Pieńkowska, a Piętkowie Oczkowicze istotnie Ślepowron w klejnocie noszą! odparła śmiało Elżusia wciąż postępując ku gospodzie.
— Rodziny mi obie znane, choć nie z moich stron, rzekł wojewoda — stara szlachta oba rody! a to i bez legitymacyi z twarzy acani dobrodziejki wyczytać się dało, bo na królowę wyglądasz!
Nadto był grzeczny pan wojewoda. Elżusia rumieniła się — lecz nie gniewała może. Pomyślała tylko: — A ten łotr mnie dla malowanéj staréj francuzicy odbiegł!
Weszli do gospody gdy grzmieć już dobrze zaczynało i błyskawice po niebie zwijały się gospodarząc pośpiesznie. Równie znać prędko Rzesiński się uwinął, bo izba piękna stała otworem dla jéjmości i konie drugiemi wrotami wyprowadzano, aby kolebka zaraz, unikając ulewy, wtoczyć się mogła.
Wojewoda do progu odprowadziwszy panią skłonił się, rękę jéj pocałował, bo mu jéj odmówić nie mogła, a sam ująwszy Eligiego do drugiéj izby przeszedł. Karły za niemi szły w ślad.